środa, 13 lutego 2019

Półeczka


 Moja półeczka książkowo-kwiatowa.
Mam nadzieję,że będą współpracować...bo coś listeczki  u dużego skrzydłokwiata zaczynają przysychać.

 

poniedziałek, 11 lutego 2019

Synek wrócił.


Wrócił mój najmłodszy z pracy z  Norwegii,bardzo zadowolony,bo dobrze mu szło , był chwalony i potrzebny, a jest trochę łasy na pochwały ,więc czuł się super.
Sam sobie załatwiał pracę bez żadnych znajomości i poleceń,dostał się do firmy  jako monter wentylacji.
Pracują przy statkach.
Trochę się bał,bo szkoła nie dała mu dużego przygotowania,  wcześniej  miesiąc był w Anglii,warunki nie były za fajne,ale troszkę zdobył doświadczenia-(jeżeli przez miesiąc można zdobyć jakieś  doświadczenie), ale był za granicą i ,na szczęście, potem odezwali się do niego z firmy,gdzie złożył CV.
No i udało mu się.
Sprawdził się ,miał być miesiąc, ale prosili ,żeby  został jeszcze  tydzień ,więc przedłużył pobyt,chociaż teraz musiał wracać trzema samolotami i 10 godzin spędzić na lotnisku,ale  jest już w domu.
Mąż pojechał wczoraj w nocy na lotnisko na Balice ,wrócili o 3 w nocy.
Żeby wykonać zadania  w pracy, dużo  sam szukał rozwiązań w internecie ,ale  radził sobie z rysowaniem planów i wykonywaniem rzeczy ,z którymi nie potrafił sobie poradzić starszy pracownik.
Ma jechać znów za dwa tygodnie,zarobi  trochę pieniędzy . 
Chce sobie kupić za cześć pieniędzy motor ,z czego jestem bardzo niezadowolona,bo znowu będę drżeć,ale nie się przekonać.
Chciałby zrobić coś przy domu , mąż  jednak nie chce się zgodzić ,bo on ma swoje plany .Ma je już  od 20 lat  i na planach przeważnie się kończy.

Ale już mi nie zależy,teraz już tylko ważne są dzieci.

I radzi sobie ten mój najmłodszy.
Maż go ciągle krytykował ,(zresztą każde kolejne dziecko,nie tylko jego)ale K postawił na swoim(oj ,ile ja się nasłuchałam od jednego i drugiego) i teraz okazało się ,że prorocze słowa mężą (ja tu zobaczę,jak to  się skończy,i tak  wszystko będzie na mojej głowie,- jak zwykle się nie spełniło,bo następne dziecko sobie radzi .

Nie powiem,że czasami nie potrzebują jakiejś pomocy od taty czy ode mnie ,ale podejmują ważne decyzje sami. 
Na szczęście są to przeważnie dobre decyzje.
Teraz tata jest dumny i tylko chwali się przed kolegami osiągnięciami swoich dzieci.Wyobrażam sobie ,ile bym się musiała nasłuchać ,gdyby któreś zeszło na złą drogę...
Ale nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca...tylko mieć nadzieję.

Ja mam od 2 miesięcy problem z kciukiem u prawej ręki,przeskakuje mi w stawie,jest trochę spuchnięty i boli.Jestem zła ,bo jestem bardzo ograniczona ,mam stabilizator,który dostałam od T -byli z żoną w styczniu przez 10 dni.
Poznałam nową synową.
Wspaniała dziewczyna,co prawda ,nie zna polskiego,a ja nie znam ani angielskiego,ani hiszpańskiego ,ani francuskiego,więc nie mogłam się porozumieć bezpośrednio, ale syn i córka tłumaczyli w razie potrzeby.
Bo miałam również córkę w domu przez cały miesiąc .

Podczytuję teraz w wolnych chwilach,wspaniałą książkę.
Co prawda temat jest trochę ponury,ale czyta się, jak bardzo dobry kryminał,chociaż jest to dzieło naukowe.
T poprosił ,żeby mu zamówić w języku angielskim,ale doszliśmy do wniosku,że ja też chętnie bym przeczytała i zamówiliśmy w j,polskim.
 Ja przeczytam ,a potem dam jemu.
Naprawdę polecam .
Temat trudny, ale napisany językiem prostym i naprawdę wciąga. 



wtorek, 5 lutego 2019

Sen


Sen zaburzył ciszę nocną,
 wybudził mnie szalonym biciem serca,wielkim lękiem.

Ojciec już nie żyje,w domu nareszcie bezalkoholowo...,
a w mojej podświadomości ciągle tkwi lęk.

Jak długo jeszcze?

sobota, 2 lutego 2019

Witajcie w Noym Roku!

Czas to jednak szybki przeciwnik,możesz próbować go przechytrzyć ,ale i tak  w ostatecznej rozgrywce on jest górą.
Zbieram się od dłuższego czasu do napisania posta,ale  ten czas ciągle mnie pokonuje ,no i ,oczywiście  ,problem ,co tu napisać,bo tyle się wydarzyło.
Postanowiłam wejść w dzień dzisiejszy.
Wieczór,odwilż,masy śniegu zaczynają topnieć,oj będzie się działo,jeżeli plusowa temperatura nie zastopuje... 
Gdy patrzę na niektóre zdjęcia  z różnych zakątków Polski,to trochę zazdroszczę.
Bo tam, chwila ,moment i  zazieleni się dookoła.
A u nas?
 Hoho ,poczekamy sobie.
Zanim te zwały śniegu znikną ...to sobie naprawdę jeszcze  poczekamy.
Cóż ,niektórzy ,a jest ich bardzo dużo ,czekają na ten śnieg u nas i jadą z bardzo daleka ,żeby trochę poszusować i nacieszyć oczy tą zimą,która kiedyś królowała na całym terenie naszego kraju.
A teraz gdzieś się chowa po zakamarkach... 
Ja nie jeżdżę na nartach,więc siedzę w domu i ,niestety ,tyję.
Nie dosyć,że Haschimoto ,to jeszcze brak ruchu.
Czekam na tą wiosnę,żeby trochę się rozruszać.
Narazie pocieszam się jej namiastkami.


Córcia wczoraj wyjechała do Anglii 
Była prawie miesiąc w domu,przyjechała do nas z bardzo złym samopoczuciem,rano nie mogła wstać,bóle głowy ,aż do wymiotów.
Badania ,badania i okazało się, że to nadczynność tarczycy.
Ale objawy naprawdę bardzo niefajne.
Leki pomogły na szczęście i kolejne badania już lepsze.
Pojechała już w dużo lepszym stanie.Poszło trochę pieniędzy ,bo wszystko prywatnie,ale diagnoza została szybko postawiona .
Był też  drugi syn z żoną ,ale oni pojechali dużo wcześniej i tak jakoś bardzo pusto się zrobiło.Najmłodszy syn też w Norwegii  . Pracuje już miesiąc ,wraca dopiero za tydzień, to będzie trochę tłoczniej.
Bardzo Wam dziękuję za miłe wpisy pod ostatnim postem.
Nie powiem,że mnie nie zdopingowały do pisania ...

Jestem

Jestem,jestem,tylko tak jakoś daleko od świata blogowego. Czas mija ,bo człowiek chce się nacieszyć tymi chwilami wiosny,kiedy to nie pada ...