poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Weselnie i wyjazdowo

Byliśmy na weselu u kuzyna G.
Przed ślubem bardzo się rozpadało .I padało, a właściwie lało cały czas aż do niedzieli.Podobno to żle wróży małżeństwu,ale patrząc na młodych i znając ich raczej nie można prorokować takiej przyszłości.Życzymy im  szczęścia,szczęścia i jeszcze raz szczęścia.
Dzień wcześniej mąż i syn dostali informację o sobotnim nocnym wyjeżdzie do pracy ,więc nasze weselenie się trwało bardzo krótko i wróciliśmy obdarowani butelką wódki i pudełkiem ciasta.Ponieważ moja córka i najmłodszy syn mieli osobne zaproszenia ,więc każdy z nas wręczył osobną kopertę i również obdarowani zostaliśmy razy trzy.
Dobrze ,ze wróciliśmy,bo mój S nie chciał tańczyć ,bo dzień wcześniej się napracował i bolały go nogi,zresztą ,nawet jak go nie bolą to  i tak strasznie ciężki do tańczenia.Za to moje nogi na dżwięk muzyki same tańczą ...więc tak sobie tańczyły pod stołem...
Przyjechaliśmy do domu w czasie ulewy,S położył się spać ,a ja czuwałam,żeby go obudzić o pierwszej.
Dzisiaj moja córcia pojechała do Krakowa do koleżanki,żeby wykorzystać pobyt w Polsce na przyjacielskie spotkania i pogaduszki, a syn wziął się za odnawianie drzwi,jak maż wróci ,to pewnie znowu będzie kiwał głowa ,że coś żle zrobione,więc nawet mu nic na razie nie wspominamy,bo po co.A drzwi są okropnie powycierane,więc syn wykorzystał opalarkę,czy coś takiego,żeby je wyczyścić ze starej farby i potem nałożyć nową na czyste drewno.
Acha, chyba nie wspominałam,że moja N przyleciała na prawie miesiąc do domu,duże zmiany u niej ,wyprowadziła się od chłopaka,bo doszła do wniosku,ze nie ma przy nim ,ani z nim przyszłości.I teraz musi szukać mieszkania po powrocie.Mam nadzieję,ze jakoś jej się ułoży,ale najważniejsze,że zdecydowała się na odejście,bo od razu mówiliśmy,ze to chłopak nie dla niej,no ,ale dopóki nie przekona się sama ,to trudno przetłumaczyć.

środa, 2 sierpnia 2017

Z Bożej Apteki

Uff,jak gorąco-stękamy ostatnio jak tuwimowska lokomotywa.Bo upały rzeczywiście niemiłosierne.
Niektórzy to lubią,mnie jednak taki upał osłabia.Więc siedzę w domu ,pije gorącą kawę ,a pot spływa mi po twarzy,od teraz tylko zimne napoje.
W dzbanku letnie zielska oddają swoje moce wodzie wzmocnionej cytryną i miodem.

Narwałam gałązki mięty,melisy,podagrycznika ,pokrzywy,kwiat nagietka,liść poziomki,czyli to wszystko, co mam pod ręką wychodząc przed drzwi.
I niech się maceruje.
A potem wypiję...

Ostatnio czytając pewne informacje na temat sposobu pozyskiwania herbat ,które piętrzą się na półkach sklepowych,doszłam do wniosku,że przecież mogę sobie sama wytwarzać swoje herbatki.
Więc nazbierałam sobie różnego zdrowotnego zielska i suszę.
Suszą  się-
sfermentowane liście wierzbówki kiprzycy

liście czarnej porzeczki,mięty i babki lancetowatej.Zbieram też kwiaty nagietka i suszę


Naczytałam się ostatnio o wrotyczu ,a mam go w ogródku,więc powiesiłam do suszenia.A w planach mam zamiar zrobić nalewkę z kwiatów wrotycza,podobno odstrasza kleszcze.


nastawiłam zdrowotne nalewki z własnych działkowych malin i czarnej porzeczki






no i narazie kisi się kilka słoiczków ogórków ,ale nie swoich, tylko ze sklepu ekologicznego,mam nadzieję,że będą udane ,a nie dziurawe.





A w międzyczasie kończę haftować portret ślubny zamówiony przez koleżankę dla syna,nie wiem, czy uda mi się skończyć na czas...
I patrzę przez okno,jak wiatr porusza lekko gałęziami drzew,zapraszając na spacer,ale raczej nie dam się skusić...

Jestem

Jestem,jestem,tylko tak jakoś daleko od świata blogowego. Czas mija ,bo człowiek chce się nacieszyć tymi chwilami wiosny,kiedy to nie pada ...