Wspominałam kiedyś o mojej chorej koleżance.
Niestety ,choroba się pogłębia,opanowała całe ciało,G leży ,już nawet głowy nie może skręcać.
Rak się rozpanoszył, plastry z morfiny przylepione na przedramieniu osłabiają ból.
Ale jest jeszcze w miarę żywotna,codziennie ktoś u niej jest,interesują ją świeże ploteczki,a to nie najgorszy znak.
Podarowałam jej kiedyś wyhaftowany obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Na 25 rocznicę małżeństwa.
Przed świętami wspomniałam jej,że haftuję obraz Matki Boskiej Kazańskiej i ona od razu zapragnęła go mieć.W Boże Narodzenie miała urodziny,i stwierdziła ,że zrobi sobie prezent.Jej wspaniały mąż,(naprawdę ideał),powiedział mi ,gdy wychodziłam,żebym zrobiła dla niej ,on zapłaci,ale żeby miała taki prezent,o jakim marzy.
Niestety,mimo szczerych chęci i przyspieszonego tempa ,nie udało mi się skończyć na termin urodzin,ponieważ to duży obraz.Skończyłam dopiero kilka dni temu.
.Odwiedziłam ją ,była zachwycona i widać,ze sprawiło jej to wielką radość.
Jest wielką wielbicielką Matki Bożej i zamarzyło jej się jeszcze posiadanie obrazu Matki Bożej Huculskiej.
Gdzieś go wcześniej zobaczyła i zapragnęła,niestety ,nie zapisała strony . Moje poszukiwania wzoru obrazu,tez nie przyniosły rezultatu.Więc chyba musi zrezygnować z tego życzenia.
Jak zwykle po wizycie u niej, noc nie przespana,nie chcę już tam chodzić ,wiem,że to bardzo egoistyczne i nieetyczne stwierdzenie,ale odbija się to na mnie bardzo i nie mogę długo dojść do siebie.Najlepiej jest mi udawać,ze nic złego nie się nie dzieje.Takie podejście do wielu spraw,zauważyłam od pewnego czasu,ma lepszy wpływ na moją psychikę.
Ale pewnie,mimo wszystko znowu ją odwiedzę...
Tutaj w stanie surowym
Matka Boża Kazańska już po wykończeniu i oprawieniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem
Jestem,jestem,tylko tak jakoś daleko od świata blogowego. Czas mija ,bo człowiek chce się nacieszyć tymi chwilami wiosny,kiedy to nie pada ...
-
Byłam w końcu u lekarza z tym moim trzaskającym kciukiem. Spędziłam cały dzień w przychodni,bo najpierw kolejka do rejestracji,mimo wcześn...
-
Jestem,jestem,tylko tak jakoś daleko od świata blogowego. Czas mija ,bo człowiek chce się nacieszyć tymi chwilami wiosny,kiedy to nie pada ...
-
Mój najmłodszy leci do Norwegii do pracy Leci sam. I niech już doleci,żebym była spokojniejsza. Dowód się znalazł. Ale już za póżno,b...
Przepiękny obraz :) Wiem o czy piszesz ... mam męża chorego na raka i czasami mam ochotę uciec od wszystkiego , więc to nie egoizm przemawia przez Ciebie tylko niemoc !!!
OdpowiedzUsuńCoś niesamowitego jak piękny jest ten obraz i ile pracy musiałaś w niego włożyć.. jestem pod wielkim wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńCudowny obraz, jaka precyzyjna praca, podziwiam Cię cierpliwość i umiejętność wyszywania. Przebywanie z nieuleczalnie chora osobą jest bardzo wyczerpujące psychicznie, więc nie dziwi mnie to, że masz nieprzespane noce po wizycie u bardzo chorej koleżanki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
trudne takie odwiedziny chorego..... prawdziwe zycie, trudne sprawy...
OdpowiedzUsuńPiękne dzieło, jestem pod wrażeniem.....każda taka wizyta zostawi ślad nawet na tych bardzo odpornych...
OdpowiedzUsuńPrzepięknie! Niewiarygodnie piękne dzieło :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna praca widać, że robiona z myślą o prezencie dla kogoś :) Ma w sobie moc daru :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam bo ja nawet przyszycie guzika odkładam na kiedyś. Mogę grzebać w ziemi, siać i sadzić, zbierać i rąbać drwa .....
OdpowiedzUsuńA uczucie obcowania z chorym znam aż za dobrze i codziennie dziękuję, ze tylko odwiedzam.
Bardzo piękny.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny obraz...
OdpowiedzUsuńObraz cudo. Ja przymierzam się do wyhaftowania Jana Pawła, ale niestety opornie mi to idzie. Także tym bardziej podziwiam.
OdpowiedzUsuńBasiu nie trzeba sie bać i nie miej takiego lęku.Na tą chorobę ,choruje tysiące ludzi.Oni bardzo chcą ,by czasami ktoś ze znajomych do nich wpadł i najzwyczajniej pogadał.Musisz idąc do niej ,inaczej myśleć. Choroba koleżanki jest ciężka ,ale ile radości sprawiasz jej swoją osobą. Piękny obraz .Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńAleż ta Matka Boża piękna! Tyle pracy! Piękny prezent i Ty z wielkim sercem! Podziwiam! Pozdrawiam bardzo serdecznie!
OdpowiedzUsuńTo jest artystyczny portret Matki Bożej. Cudo.Jesteś wspaniałym wrażliwym człowiekiem, jeśli tak potrafisz mówić myśleć i pisać o swojej koleżance. I taki nadzwyczajny prezent. Jesteś Wielka.
OdpowiedzUsuńHaft przepiękny, nie dziwię się koleżance, że chciała go mieć. Czy myślałaś o m, że już sama praca nad nim była modlitwą? Modliły sie Twoje palce i dusza. To widać na obrazie. Wierzę, że po odwiedzinach u chorej odczuwasz potworny ból. Tak ciężko pogodzić się z cierpieniem i odchodzeniem bliskiego człowieka, ale nie powinno mieć to wpływu na kolejną wizytę. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny haft. Dałaś jej najpiękniejszy prezent. Swoją ogromną pracę, w którą włożyłaś swoje serce. Czy prezent może być piękniejszy. Co do odwiedzin, to trudne chwile znam je więc radzę byś odwiedzała swoją koleżankę. Nie jest to łatwe ale swoją obecnością sprawiasz, że choć przez okres Twojej wizyty zapomni o chorobie. Kiedyś nie będziesz miała poczucia winy, że wizyt było za mało. Jesteś bardzo wrażliwym człowiekiem więc wies o czym mówię. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńCudo !!!
OdpowiedzUsuńNaprawdę niesamowite dzieło! Masz talent! Chciałabym tak umieć. :)
OdpowiedzUsuń