http://sekrety-zdrowia.org/zamiast-czarnej-herbaty/
Udało mi się uzyskać fajne lekko sfermentowane listki ,które teraz suszę.Zrobiłam ,więc polecam.
I druga sprawa,nie mogę się dostać na Twojego bloga,zrezygnowałaś,czy masz pod kluczykiem?Prosiłabym o dostęp.
W niedzielę byliśmy na giełdzie,kupiłam sobie takie malutkie talerzyki,zauroczyły mnie od pierwszego wejrzenia, i skusiłam się były po 3 zł ,więc trochę drogie ,wydałam całe 9 zł ,ale są cudne.
Są malutkie ,chociaż na zdjęciu wyszły duże.I zdjęcie nie oddaje ich uroku,uwierzcie.
Moja działeczka daje mi ostatnio wiele radości.Nazbierałam trochę malin,zrobiłam kilka słoiczków syropu malinowego,będzie na zimę,pozrywałam trochę czarnej porzeczki,z których powstało trochę soku,
Ostatnie wichury zrzuciły trochę pierwszych jabłek,jest pyszny kompot na upalne dni.A rabatki powitały mnie baardzo rozrośniętą dynią.Posadziłam jedną sadzonkę na szczęście i rozrosła się tak bardzo,ze zajmuje sąsiednie grządki.Zdjecie robione telefonem i to jest tylko część dyni
Już pojawiły się małe
Kapusta zawija swoje liście.
Pomidorki jeszcze zielone ,ale uśmiechają się do słoneczka,więc pewnie niedługo nabiorą rumieńców
I mała cukinia ,która była kupiona jako sadzonka ogórków
Jakże mnie cieszą takie widoki,szkoda że działka jest daleko i nie mogę codziennie zachwycać oczu takimi widokami.
Czasami marzenia się spełniają...
K będzie miał w piątek pierwszą jazdę,jest pełen entuzjazmu.Przy okazji dowiedziałam się ,że to nie będzie jego pierwsza jazda,czasami jeżdził po podwórku,pod okiem męża -to wiem,ale okazało się ,że jeżdził też gdzieś tam pod okiem kolegów i ma już wprawę,dlatego instruktor pominie pierwsze nauki,oswajanie się z samochodem.Ciekawa jestem ,o czym jeszcze nie wiem,może lepiej ,żebym nie wiedziała,bo i tak przeważnie podwajam swoje lęki.
I dzięki temu nawet wstawanie o 4 rano i półgodzinny dojazd do pracy nie są dla niego problemem.Bo wszytko pokrywa entuzjazm pewnych faktów związanych z wejściem w dorosłość.Chociaż ostatnio stwierdził,że trochę się boi tej dorosłości,czyżbym była nadopiekuńczą matką i to efekt wychowania?
To fakt ,że chciałabym ,aby życie moich dzieci było usłane różami,ale któraż matka tego nie pragnie.Niestety,każdy musi się jednak zmierzyć w rzeczywistością,która nie jest taka różana...