Wczoraj wieczorem,coś nagle huknęło ,aż się dom zatrząsł.
Dom się wali?-to pierwsza myśl.
Okazało się ,że to odwilż ma taką siłę,że strząsnęła z dachu masę lodu i śniegu.
Od strony drogi S ściągnął wcześniej zalegający śnieg,ale od strony podwórka zostawił.
I ten śnieżek tak już kilkakrotnie od wczoraj nas straszy.
Nazbierało się tego ,dobrze ,że już nic nie zalega na dachu,bo jeszcze trochę i by nam przesłoniło okna.
Gdzieś ten śnieg trzeba powoli wywozić,bo jak zacznie topnieć ,to nas zatopi.
A słoneczko za oknem obiecuje...oj,obiecuje...
Żeby tylko nie skończyło się na obiecankach...
Ale luty szybko przeleci i marzenie o wiośnie zacznie się realizować.
Czas się pożegnać z Mikołajkiem pełnym słodyczy.
Towarzyszył od świąt i teraz będzie czekał na następne.
Zrobiłam wspaniały napój,tak trochę pod wpływem tej książki.
A to mój cudowny napój
Zaparzona pokrzywa z zeszłorocznych majowych zbiorów,kawałki imbiru ,cytryna i to wszystko dosłodzone miodem.
Robię i stawiam w kuchni,żeby mieć pod ręka ,gdy zachce się pić.
A szczególnie jest to propozycja dla S ,który bardzo niezdrowo się odżywia.
Dzisiaj przyjeżdża K ze szkoły,więc i on się załapie,chociaż grymasi na tego rodzaju propozycje z mojej strony.
Obiadek już się robi,słoneczko podpatruje mnie przez okno,oj,chyba wyjdę na rynek.
Zazdroszczę tym,co już mają zielono,a przynajmniej mniejszą warstwę śniegu,bo do nas wiosna dotrze chyba bardzo póżno.
A przed nami najgorszy czas,czas roztopów.
piątek, 3 lutego 2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem
Jestem,jestem,tylko tak jakoś daleko od świata blogowego. Czas mija ,bo człowiek chce się nacieszyć tymi chwilami wiosny,kiedy to nie pada ...
-
Byłam w końcu u lekarza z tym moim trzaskającym kciukiem. Spędziłam cały dzień w przychodni,bo najpierw kolejka do rejestracji,mimo wcześn...
-
Jestem,jestem,tylko tak jakoś daleko od świata blogowego. Czas mija ,bo człowiek chce się nacieszyć tymi chwilami wiosny,kiedy to nie pada ...
-
Mój najmłodszy leci do Norwegii do pracy Leci sam. I niech już doleci,żebym była spokojniejsza. Dowód się znalazł. Ale już za póżno,b...
Napój wspaniały, a ja tylko żłopię mocne kawy i herbaty!!!
OdpowiedzUsuńkobietawbarwachjesieni:
OdpowiedzUsuńAle mi narobiłaś smaku. Na wiosnę też się wezmę za suszenie pokrzywy. Pozdrawiam.
Pora pomyśleć o takim napoju. Mam majową pokrzywę, imbir, miód.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
jest gorszy czas...
OdpowiedzUsuńślizgawicy!
cały dzień wszyscy uziemnieni..
całość pokryta warstwą lodu, niczym lusterkiem błyszczącym, niebezpiecznie bardzo u nas było cały dzień! i pada dalej mżawka, oj niedziela zapowiada się niebezpiecznie...
ja natomiast piję korzeń imbiru z cytryną i miodem...
OdpowiedzUsuńkażda herbata ze swoich zasuszonych zbiorów jest doskonała
pozdrawiam :)
w Słodyszkowie zjeżdżający z dachu śnieg też tak straszy:)
OdpowiedzUsuńBaju, Tobie marzy się już wiosna, a tu mróz znowu ma bardziej przygrzać jeśli prawdę wróżą najbliższe prognozy.
Dziękuję za odwiedziny, miłe słowa i pozdrawiam:)
Narobiłaś mi chęci tym napojem. Mam wszystkie produkty, to na pewno zmobilizuje się i zrobię taką herbatkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też popijam pokrzywę, którą suszyłam w maju, ale nie dodawałam imbiru tylko cytrynę i miód. Dodam tylko bakteriobójczy imbir i już będzie tak jak u Ciebie. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuń